czwartek, 23 lutego 2017

Spokój na froncie; )


Od kiedy poznałam M., luty kojarzy mi się nie tylko z walentynkami, ale również z jego urodzinami. Tegoroczne święto przyprawiło mu jednak więcej smutku niż radości, uznając siebie za stare, bezdzietne próchno 😂, ponieważ przekroczył magiczny próg 30-tki. Tykający zegar przypomina mu o upływie czasu, nieodwracalności pewnych faktów. Staram się mu pokazać, że świat już teraz jest piękny a to, co  mamy najpiękniejszego to życie, składające się z chwil, które mogą być zarówno radosne, jak i smutne, zależnie od tego,  jak na to spojrzymy. Mówię mu, że to czekanie nie musi być udręką, ale możemy żyć teraz, nie czekając na lepsze dni.

Chciałam się również podzielić z Wami tym, co spędzało mi sen z powiek w ciągu ostatnich 3 tygodni. Ten strach paraliżował mnie do tego stopnia, że obawiałam się o tym napisać, aby słowo pisane nie stało się rzeczywistością. Trzy tygodnie temu okazało się, że dzidzia mojej siostry ma poszerzone miedniczki, co mogłoby wskazywać na wrodzoną wadę nerek. Gdyby dzisiaj okazało się, że poszerzenie zwiększa się,  moja siostra musiałaby trafić do szpitala, na patologię ciąży. Jednak wszystko jest dobrze, miedniczki nie powiększają się. Ze szczęścia aż łzy mi poleciały. Tak bardzo kocham to Maleństwo. Ta miłość dodaje mi skrzydeł, dla niej chcę być kimś lepszym, zniwelować to, co złe we mnie. Zapominam o tym, że to nie ja jestem w ciąży; razem szukamy wózka :) 
Tak więc od dziś jestem spokojna, wszystko jest dobrze 😊